Usuwanie szkód komunikacyjnych to w naszych warunkach często droga przez mękę. Dalece zaniżone odszkodowanie za poniesione szkody już przestaje nas dziwić. Składamy więc odwołanie od decyzji ubezpieczyciela i wykazujemy poniesione przy naprawie naszego pojazdu koszty wraz z innymi stratami. W rezultacie firma zdecydowała się nieco podnieść przysługującą nam kwotę, jednocześnie proponując nam zawarcie ugody. Czy to zatem nasz sukces? W żadnym wypadku!
Ugoda sama w sobie wydaje się pojęciem wręcz banalnym, niewymagającym szerszego tłumaczenia. Strony pozostawały w niezgodzie co do jakiegoś zagadnienia, po czym doszły do porozumienia - odwołanie od decyzji ubezpieczyciela staje się więc na pierwszy rzut oka zbędne, gdzież tu może być jakikolwiek haczyk? Otóż termin ten określa konkretną czynność prawną mającą dla nas bardzo istotne konsekwencje. Sięgnijmy do Kodeksu cywilnego, który w art. 917. mówi co następuje:
Przez ugodę strony czynią sobie wzajemne ustępstwa w zakresie istniejącego między nimi stosunku prawnego w tym celu, aby uchylić niepewność co do roszczeń wynikających z tego stosunku lub zapewnić ich wykonanie albo by uchylić spór istniejący lub mogący powstać.
Spostrzegawczy Czytelnicy już widzą w czym problem, ale dla porządku podkreślmy to: obie strony czynią sobie ustępstwa. A czyż my winni jesteśmy ubezpieczycielowi sprawcy zdarzenia jakiekolwiek ustępstwo? Nic podobnego! To na nim ciąży obowiązek naprawienia szkody bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej, jak mówi o tym ten sam K.C. w art. 363. Może więc ubezpieczyciel musi się przed czymś zabezpieczać? Oczywiście, że nie, ponieważ zgodnie z przepisami i tak nie mamy prawa wzbogacić się na szkodzie, a jeśli nawet nam się to uda, narażamy się na odpowiedzialność - w tym karną! Podpisanie ugody oznacza także, że w razie zaniżenia odszkodowania dopłata do odszkodowania może być niemożliwa do zrealizowania.
W jakim celu zatem towarzystwa ubezpieczeniowe podsuwają poszkodowanym ugody do podpisania? Sprawa jest prosta: odwołanie od decyzji ubezpieczyciela staje się wówczas niemożliwe. Wprawdzie znane są przypadki jej unieważnienia, jednak to bardzo szczególne sytuacje, w których ugoda ta została po prostu nieważnie zawarta. Co oznacza to dla nas?
Niekiedy jednak podnoszony jest za przyjęciem ugody pewien argument: czas. Odwołanie od decyzji PZU czy jakiegokolwiek innego zakładu ubezpieczeń może być początkiem długiej sądowej batalii z wielką firmą, którą stać na dobrych prawników i odwlekanie sprawy. Jak wskazuje orzecznictwo, jest ona dla niej z góry przegrana, ale powszechna praktyka zniechęcania poszkodowanych do walki wciąż pozostaje niezmienna.
Szczęśliwie jednak można z tego wybrnąć, bez długiego włóczenia się po sądach - szkody rzeczowe - a więc te dotyczące uszkodzonego bądź zniszczonego samochodu, czy też znajdujących się w nim podczas zdarzenia przedmiotów - można po prostu sprzedać zawierając umowę cesji. Wystarczy, że nie uległy one przedawnieniu (następuje to po trzech latach). Nie ma znaczenia, czy naprawiliśmy pojazd czy nie, mogliśmy się go nawet w międzyczasie pozbyć. Szczegóły znajdziemy na portalu ToTwojaKasa.pl.
Fachowcy analizują nasz kosztorys i decyzję TU i zaproponują dopłatę do odszkodowania. Odzyskanie wyższej kwoty z zyskiem to już tylko ich zmartwienie - my przestajemy być w tej sprawie stroną. Potrzebujemy więc tylko rozwagi w kontaktach z ubezpieczycielem i dbałości o własny interes - pamiętaj, że pełne pokrycie szkody z OC sprawcy to z jego strony żadna łaska!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz