Co słychać u... Janusza Skwiry?

W naszym cyklu staramy się docierać do ludzi dawniej związanych z Gniewkowem, a dziś żyjących dalej lub bliżej od naszej gminy. Porozmawiamy też z osobami, które wciąż są naszymi sąsiadami, lecz nie pełnią już funkcji publicznych.

Dziś zapraszamy na kilka słów od Janusza Skwiry.

Skąd znają pana gniewkowianie?

Znają mnie przede wszystkim... z Gniewkowa. Wychowałem się tutaj, to moje rodzinne miasto. Tu chodziłem do przedszkola, szkoły, biegałem na orientację w Unii Gniewkowo...

Gdzie pan aktualnie mieszka i czym się zajmuje?

Mieszkam w Łodzi i w Gdyni (obecnie tu pracuję przy filmie animowanym dla dzieci pod tytułem „Rodzina Treflików”). Kursuję między tymi dwoma miastami.

Ulubione miejsce w Gniewkowie?

Górka „Nitka” przy Rynku, ostatnio gdy tam byłem, to stała tam w pobliżu Biedronka... Niezły hardcore jak się z „Nitki” na sankach zjeżdżało pomiędzy drzewami.

Najmilsze wspomnienie związane z Gniewkowem?

Dzieciństwo, a także przyjaciele i przyjaciółki, którzy tu zostali, gdy wyjechałem.

Czego z Gniewkowa najbardziej panu dziś brakuje?

Przyjaciół i tego spokoju małego miasteczka.

Jako ocenia pan czas spędzony w Gniewkowie?

Cudowny. Wychowałem się tu.

Czy chętnie wróciłby pan do Gniewkowa? Jeśli tak, to w jakiej roli?

Oczywiście że wróciłbym. Z tą rolą, to już raczej wyboru wielkiego nie mam co mi akurat nie przeszkadza. Wróciłbym jako człowiek, który czuje się najlepiej w tym, co robi od ponad 28 lat – jako artysta, muzyk, poeta.

?

--------------------

O kim chcieliby Państwo przeczytać w kolejnych odcinkach? Piszcie w komentarzach lub na [email protected].

[ZT]1144[/ZT]

[ZT]1104[/ZT]