Najpierw Bartosz Pędowski, teraz Oskar Kryszak. W zimowym oknie transferowym wicelider grupy II kujawsko-pomorskiej ligi okręgowej pozyskuje piłkarzy, którzy przed laty z powodzeniem bronili jego barw.
Pochodzący z Wierzchosławic Kryszak ma 24 lata. Poprzednie cztery sezony oraz jesień obecnego spędził w tamtejszych Czarnych. Przez cztery wcześniejsze, przypadające na czas występów Unii w IV lidze, grał właśnie w Gniewkowie. Teraz wraca do klubu, w którym jako 16-latek wchodził do dorosłej piłki.
– Były pytania z innych klubów, ale chciałem wrócić do Gniewkowa. Jest tu bardzo dobra drużyna, wielu znajomych zawodników i poważne podejście całego klubu – wylicza Oskar.
Czarni z powodu kłopotów organizacyjno-personalnych wycofali się z rozgrywek A-Klasy przed zakończeniem rundy jesiennej. Wiosną zespołu seniorów z drugiej co do wielkości miejscowości z gminy Gniewkowo zabraknie na ligowych boiskach. Jako jeden z piłkarzy z najbogatszym doświadczeniem, Kryszak występował na najbardziej odpowiedzialnych pozycjach. Wygląda na to, że w Unii będzie podobnie.
– Trener Grzegorz Jeromin widzi mnie jako stopera lub na pozycji numer sześć, jako defensywnego pomocnika, łącznika między środkiem pola a obroną. Dla mnie to bez różnicy, jakie dostanę zadania. Najważniejsze, żebym grał. Czeka mnie trochę pracy, trzeba będzie mocniej potrenować, bo w Czarnych różnie z tym bywało, ale to mnie nie przeraża. Wręcz przeciwnie – deklaruje Oskar.
Gdy jako młodziutki chłopak bardzo dobrze radził sobie w IV lidze, wydawało się, że może w piłce wypłynąć na szersze wody, jak choćby jego kuzyni: Mariusz Kryszak (przez lata solidny gracz kilku klubów w I lidze, obecnie kapitan III-ligowej Elany Toruń) czy Przemysław Kryszak (wieloletni bramkarz występującej m.in. w II lidze Elany).
– Była kiedyś większa chęć, jakieś nadzieje, plany, jeździłem na testy. Nic z tego nie wyszło, ale nie mam z tym problemu. Takie jest życie. Poszedłem za studia, zacząłem pracować, piłka przestawała być priorytetem. Zdałem sobie sprawę, że chleba z niej mieć nie będę, trzeba było wziąć pod uwagę inne rzeczy. Ale pasja została, to wciąż dla mnie dobra zabawa – mówi „Oski”.
Gdzie widzi swoje najmocniejsze strony?
– Mam 24 lata, ale boiskowy przebieg już całkiem niezły. Trochę minut rozegrałem, także u boku piłkarzy, którzy liznęli piłki na wyższym poziomie i coś w naszym lokalnym futbolu osiągnęli, jak Rafał Tyburek czy Jarek Dąbrowski. Zebrałem spore doświadczenie, nigdy też nie odstawiałem nogi, charakteru do sportu nie można mi odmówić. No i wydaje mi się, że typem wybijacza nie jestem. Coś tam potrafię – przekonuje Oskar.
Wkrótce poinformujemy o kolejnym nowym piłkarzu Unii.
Fot. Szymon Stolarski
[ZT]820[/ZT]
[ZT]827[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz