W naszym cyklu staramy się docierać do ludzi dawniej związanych z Gniewkowem, a dziś żyjących dalej lub bliżej od naszej gminy. Porozmawiamy też z osobami, które wciąż są naszymi sąsiadami, lecz nie pełnią już funkcji publicznych.
Dziś zapraszamy na kilka słów od Michała Gardockiego.
Skąd znają pana gniewkowianie?
Jeśli ktokolwiek mnie jeszcze pamięta, to tylko z powodu współpracy z Harmattanem, w którym zaczynałem jako zawodnik, a skończyłem jako trener.
Najmilsze wspomnienie związane z Gniewkowem?
Awans do II ligi, no i oczywiście bardzo sympatyczne spotkania towarzyskie, np. niezapomniane pożegnanie Jacka Szymczaka, którego – korzystając z okazji – chciałbym serdecznie pozdrowić.
Ulubione miejsce w Gniewkowie?
Hala sportowa przy ul. Toruńskiej.
Czego z Gniewkowa brakuje panu dziś najbardziej?
Na pewno atmosfery podczas meczów, ale przede wszystkim bardzo żałuję, że nie udało się utrzymać koszykówki w Gniewkowie, choćby na młodzieżowym poziomie.
Jak ocenia pan czas spędzony w Gniewkowie?
Bardzo miło, na pewno zawsze chętnie będę wracał do tych czasów.
Gdzie pan aktualnie mieszka i czym się zajmuje?
Mieszkam cały czas w Toruniu i oprócz pracy w szkole, cały czas mam związek z koszykówką. Jestem trenerem drużyny chłopców (rocznik 2004) w Twardych Piernikach Toruń.
Czy chętnie wróciłby pan do Gniewkowa? Jeśli tak, to w jakiej roli?
Najbardziej chciałbym wrócić do Gniewkowa w roli trenera toruńskiej drużyny młodzieżowej i zagrać mecz koszykówki z miejscowym zespołem w oficjalnych rozgrywkach, bo to by oznaczało, że koszykówka w Gniewkowie się odrodziła.
--------------------
O kim chcieliby Państwo przeczytać w kolejnych odcinkach? Piszcie w komentarzach lub na [email protected].
[ZT]834[/ZT]
[ZT]843[/ZT]
Fan HWG08:50, 02.06.2018
1 1
To były piękne dni Gadosiu...
Życzę Ci dużo sukcesów. 08:50, 02.06.2018